Archiwum 13 lutego 2016


lut 13 2016 Zarys historii
Komentarze: 0

To mój pierwszy wpis, w sumie nie wiem jak się za to zabrać ale musicie mi wybaczyć o ile w ogóle ktoś go znajdzie... Przeżyliście kiedyś prawdziwą miłość? Wiecie, taką jak z filmów, nieśmiałe początki, pierwszy pocałunek, chęć spędzania każdej chwili razem.. a później rutyna. Ta cudowna rutyna której nie zauważałem na co dzień. Nie doceniałem jej. "Dzień dobry misiu" Z tym jej buziaczkiem na końcu. Te kłótnie z byle powodu. Mój Boże ile ja bym dał żeby móc pokłócić się z nią o plastik wyrzucony do szkła. Tego mi właśnie brak.. Jej i tej cudownej rutyny. Może to dziwne, ale jako facet pamiętam najdrobniejsze niuanse.. Okoliczności pierwszego pocałunku, pierwszego razu, pierwszego kocham i pierwszego przepraszam... Wiecie jak miłość zmienia człowieka? Dopóki jej nie poznałem miałem ogromny problem z powiedzeniem słowa "przepraszam" Co najwyżej z trudem przez gardło przechodziło suche,  nic nie warte "sory". Bo mama czy kumpel i tak wybaczy i zapomni.. Wobec  niej już tak nie potrafiłem. Nosiło mnie gdy wiedziałem, że sprawiłem jej przykrość choć nie chciałem po sobie tego pokazać.. W końcu to mój skarbek.. Zasługiwała na wszystko co najlepsze a ja tak często dawałem ciała i ją zawodziłem. Dziś zmieniłbym wszystko, kupowałbym jej częściej kwiaty, zabierał do kina, prawił komplementy.. ale to wszystko dziś, gdy już na to za późno i wiecie wcale jej nie winię, że postanowiła się rozstać. Nawet w tej sytuacji nie potrafię być na nią zły, jedyne czego pragnę to jej szczęścia... Chyba nie potrafiłęm jej go dać.
Może kiedyś jeszcze coś napiszę, sam nie wiem czy mi to pomoże czy jeszcze bardziej przytłoczy...